Podróż samochodem do domu trwała dłużej niż podróż do klubu, poza
naszym małym objazdem do mieszania Anthony’ego, które znajdowało się na samej
górze budynku. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób on może sobie na to pozwolić,
bo sądząc po tym mi powiedział, on i Zayn dorastali razem w tym samym mieście,
na tej samej ulicy, byli w tej samej klasie, nic specjalnego, może ma on coś
wspólnego z przemysłem muzycznym, czy coś…
Westchnęłam
głośno, znałam powód, dlaczego myślałam o tych wszystkich błahostkach, które
nawet się nie liczą. Próbowałam przez ostatnia godzinę pozbyć się go z moich
myśli, lecz to jednak nie działało, ponieważ te same obrazy wciąż do mnie
wracały.
Zatrzymaliśmy
się przed domem. W końcu w domu.
Nie to nie
jest dom. Nowy Jork jest domem. Twój obskurny* pokój w małym apartamencie
twoich rodziców, to – to nie jest blisko, nigdzie w pobliżu domu.
Tęsknię za
moim pokojem, tęsknię za dźwiękiem ruch ulicznego, przytłumionymi klaksonami,
syrenami, stałą paplaniną ludzi i bałaganem na drogach. Tęsknię za wspinaczkami
po schodach pożarowych i poręczach, patrzeniem na rzędy wieżowców i jasnych
świateł malejących w oddali, zjadanymi przez nocne cienie złotymi kropkami,
które były rozrzucone po niebie. Tęsknię za zimnym nocnym powietrzem,
otulającym moją twarz, które nie dawało mi poczucia komfortu, ale trzymało
ciepło powoli zabierane przez nocny wiatr.
Teraz
otulałam siebie bardziej w celu komfortu, wiedząc, że nie jestem sama,
zapominając, że jestem tysiące kilometrów od domu i wciąż próbując utrzymać ciepło
na swoim ciele. Tym razem nie zostało zabrane przez nocny wiatry, zostało
zabrane przez Zayn’a, samego Zayn’a Malik’a, którego obraz znów pojawił się w
mojej głowie…
Samochód
całkowicie się zatrzymał, usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczyków, po czym wszystko
ucichło, nie patrząc usłyszałam dźwięk odpinanego pasa, po czym drzwi zostały
otwarte mocnym pchnięciem. Wciąż jest wkurzony. Nie rozmawiał ze mną od naszej ‘rozmowy’
przed klubem, i wiem, dlaczego, myślę…
Zatrzymał
się, drzwi były otwarte, ale on nie wysiadł ze swojego fotela. Znalazłam w
sobie całą swoja siłę by nie spojrzeć w górę, nie by zobaczyć, co zatrzymuje go
przed wyjściem i zatrzaskujących się za nim drzwiami, wciąż patrzyłam w dół na
swoje splecione palce czekając na jego kolejną reakcję.
Usłyszałam
przesunięcie się fotela. Wyszedł. Głośno westchnęłam prosto w dół czarnego
skórzanego siedzenia, pieprz mnie! Co ja do cholery zrobiłam, że na to
zasłużyłam?
Otwarłam
drzwi i ostrożnie wysiadłam na zewnątrz. Jasna cholera, próbowałam utrzymać
równowagę. Małymi krokami ruszyłam, ostrożnie otwarłam duże główne drzwi i
weszłam do środka przez małą szczelinę.
Kurwa, jest
ciemno i nic nie widzę. Szłam przez przedpokój słysząc echo moich kroków.
Położyłam rękę na i chwyciłam się mocno poręczy podczas pierwszego kroku, potem
drugiego, a potem trzeciego, trzymając się tak mocno by nie spaść na twarz z
powrotem w dół schodów. Jezu to miejsce jest przerażające w ciemności.
Przerywając ciszę usłyszałam głębokie, stłumione burczenie dobiegające z mojego
brzucha. – Jasna cholera, nic dzisiaj nie jadłam, a zasada numer jeden z
alkoholem- zawsze jedz, kiedy pijesz.
Szybko się
odwróciłam i ruszyłam w dół schodów. Zayn najprawdopodobniej nieprzytomnie śpi
w swoim pokoju, więc równie dobrze mogę sobie pozwolić na przekąskę. Ruszyłam
przedpokojem kierując się do salonu. Światło w kuchni nadal było włączone,
musiał zapomnieć go wyłączyć. Idąc na stoliku do kawy w salonie zobaczyłam dwie
krystalicznie czyste szklanki, z jak zakładam wódkom z ostatniej nocy.
Przeszłam przez drzwi i tak szybko jak odwróciłam się do szafki kuchennej
głośne uderzenie, które przebiło nieruchome powietrze spowodowało, że
podskoczyłam. To nie ja. Niczego nie dotykałam. Pochodziło z drugiej strony
szafki.
Odzyskałam
równowagę i spojrzałam w górę, myliłam się, Zayn nie spał w swoim łóżku, nie,
on stał tuz przede mną.
- Ja
pierdole! Wystraszyłaś mnie!
Musiałam się
powstrzymać od śmiechu faktem, że przestraszyłam go. Zamiast tego stałam tam
nic nie mówiąc, patrząc na rozbite kawałki szkła rozsianych na podłodze.
-
Przepraszam – powiedziałam to najciszej jak potrafiłam, patrząc w dół szafki.
- Nieważne –
schylił się zbierając duże kawałki, a resztę z miotnął w róg.
Zaraz,
dlaczego ja kurwa przepraszam?
- Aktualnie
nie. Nie przepraszam.
Spojrzał w
górę przeszywającym spojrzeniem.
- To nie
moja wina, ja tego nie upuściłam – wzruszyłam ramionami. Dlaczego do cholery
powinnam powiedzieć przepraszam?
- Pieprzyc
to! Nie obchodzi mnie to, czy przepraszasz, czy nie. Masz posprzątać to gówno
rano.
- Co?! –
zadrwiłam.
- Słyszałaś
mnie – powiedział.
- Dlaczego
mam to posprzątać?
- Ponieważ
to jest mój dom. – nie mówiąc nic więcej odwrócił się plecami do mnie wyjmując kolejną
czystą szklankę z białej szafki.
- Oh, bądź
ostrożny, nie upuść tej też. – powiedziałam to z sarkazmem.
Spojrzał w
górę mrużąc oczy, a następnie oblizał usta.
- Cóż, jeśli
to zrobię, będziesz musiała to posprzątać – boże, nienawidzę go.
- Cóż, nie
licz na to.
- Musisz.
- Musze, co?
– co kurwa?
- Zrobić to,
co powiedziałem. – ha o boże
- Dlaczego
jesteś takim dupkiem?
- Dlaczego
jesteś taką dziwką? – jego wzrok przeniósł się ze szklanki, którą trzymał w obu
dłoniach na mnie, obserwując moja reakcję, jakbym miała mu odpowiedzieć.
- Co ty
kurwa powiedziałeś?
Powiedziałam
powoli, przyciskając obie ręce do szafki. Gdy pochyliłam się do przodu byłam
bliżej jego małego uśmieszku samozadowolenia, który znajdował się na jego zarozumiałej
twarzy.
Zmrużonymi
oczami obserwował mnie jakbym była jakimś dzikim zwierzęciem szykującym się do
ataku, na szczęście dla jego dobra między nami jest szafka.
- Widziałem,
w jaki sposób do niego mówiłaś – jego głos był niski i wymuszony. Ociekający
kwasem.
- Nie jesteś
dobra w niczym. Wiesz, chociaż jak miał na imię?
Co kurwa? –
Nie wiesz, o czym ty kurwa mówisz! – cofnęłam się. Nie jestem już głodna.
- Wiem dokładnie,
o czym mówię. – jego głos był niebezpiecznie cichy, a jego ręce były w tej
samej pozycji, co moje chwile temu. Mocno przyciśnięte do szafki.
- Jaki jest
kurwa twój problem Zayn?
- Ty jesteś
moim pieprzonym problemem. – jego głos był zimny i wciąż cichy.
- Nienawidzę
Cię. – powiedziałam cicho - Nie czekaj. Kurewsko tobą gardzę. – to wszystko.
- Masz kurwa
wszystko Zayn. Wszystko. – wyrzuciłam ręce wskazując w stronę przepychu w
pokoju.
- I cały
czas zachowujesz się jak rozpieszczony pieprzony dzieciak. Ty, ze wszystkich
ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam, jesteś kurwa jednym z najbardziej
egoistycznych, ignoranckich i najzimniejszych.
Patrzyłam na
jego twarz, która ze wściekłego wyrazu twarzy zmieniała się, na co, smutny, przygnębiony?
Nie wiem, ale wkurzył mnie, więc nie obchodzi mnie to. Wróciłam do spokojnego tonu
i kontynuowałam:
- I wiesz,
co Zayn? Naprawdę żal mi Ciebie, bo nie jesteś facetem, nie, jesteś tylko
samotnym chłopcem, który nie czuje miłości od nikogo, więc wychodzisz i
pieprzysz każdy tyłek, jaki spotkasz.
Ja pierdolę,
Tori.
- I po całej
tej sławie, pieniądzach, wracasz do pustego domu i uświadamiasz sobie,
uświadamiasz sobie jak twoje życie jest do dupy.
Dobra,
wystarczy – on pieprzy to
- I dlatego
tu jestem, ze względu na twoje głupie decyzje. Więc nie pomyśl nawet przez
sekundę, że robisz mi przyjemność zabierając mnie do twojego domu. I nie waż się
kurwa nazywać mnie dziwką!
Wyluzuj.
- Nienawidzę
Cię, i wolałabym być wszędzie byle nie Tobą!
Zamknęłam
oczy, odzyskując normalny oddech. Coś we mnie puściło. Zebrałam wszystkie walki
i uczucia, jakie miałam i wyrzuciłam je na niego.
Wciąż nic
nie powiedział, otwarłam oczy, spojrzałam na niego, a on nawet na
mnie nie patrzył, zamiast tego patrzył na ławkę. Prze ułamek sekundy przeszło
mnie poczucie winy. Może posunęłam się za daleko?
W końcu podniósł
głowę patrząc mi w czy. Tym razem nie ze złością w oczach, nie, tylko smutkiem.
Nie wyglądał jak Zayn, do którego się przyzwyczaiłam, nie, wyglądał jak mały smutny
chłopiec – Zayn, przepraszam
Nie chcąc
patrzeć na jego twarz spojrzałam w dół na szafkę.
- To czujesz?
Spojrzałam w
górę, a jego twarz była zimna i spokojna.
Następnie odwrócił
się i wyszedł przechodząc obok szafki, przez drzwi od salonu. Zniknął mi z
oczu, po czym usłyszałam trzask głównych drzwi i dźwięk odjeżdżającego samochodu.
Zostawił mnie samą w półmroku w kuchni.
Tori, myślę,
że powiedziałaś trochę za dużo.
******
No to 16 rozdział ;)
mam nadzieję, że tłumaczenie jest ok. Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
Proszę, komentujcie. To naprawdę motywuje ;)
+ kolejny rozdzial pojawi się w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek, ponieważ nie będzie mnie w weekend w domu. Chyba, że druga tłumaczka doda ;)
@ahmyMalik
Boskie.!
OdpowiedzUsuńSuper, ale to : "jego wzrok nie jest skierowany na mnie, nawet na mnie nie patrzył"
OdpowiedzUsuńTrochę nie wyszło ;))
Tak wiem, mnie samej to nie pasowało. Ale zapomniałam poprawić bo zależało mi żeby szybko dodać ten rozdział.
UsuńNiesamowity :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńaaaaaaale sie ciesze , że Tori wygarnęła wszystko Malikowi!! Nawet nie jest mi go ani trochę żal. Niech wie, jak jest postrzegany. A co!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Looove, xoxo
Mam nadzieję, że druga tłumaczka doda, bo nie wytrzymam do poniedziałku. Ciesze sie, że Tori w końcu się odważyła i wyrzuciła z siebie wszystkie myśli i emocje. Oby Zayn w końcu przejrzał na oczy i nie mogę się doczekać aż w końcu coś zacznie iskrzyć między nimi, bo zapewne tak będzie ;3 Pozdrawiam, Ola xx
OdpowiedzUsuńAle Tori mu pojechała. Ale w końcu powiedziała prawdę i może coś mu się uświadomi. Czekam niecierpliwie na następny rozdział :)/ @AwwMyIan
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie! Świetne tłumaczenie, czekam na kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuń