piątek, 19 lipca 2013

16 - JUST TELL ME YOU HATE ME

Podróż samochodem do domu trwała dłużej niż podróż do klubu, poza naszym małym objazdem do mieszania Anthony’ego, które znajdowało się na samej górze budynku. Nie miałam pojęcia, w jaki sposób on może sobie na to pozwolić, bo sądząc po tym mi powiedział, on i Zayn dorastali razem w tym samym mieście, na tej samej ulicy, byli w tej samej klasie, nic specjalnego, może ma on coś wspólnego z przemysłem muzycznym, czy coś…
Westchnęłam głośno, znałam powód, dlaczego myślałam o tych wszystkich błahostkach, które nawet się nie liczą. Próbowałam przez ostatnia godzinę pozbyć się go z moich myśli, lecz to jednak nie działało, ponieważ te same obrazy wciąż do mnie wracały.
Zatrzymaliśmy się przed domem. W końcu w domu.
Nie to nie jest dom. Nowy Jork jest domem. Twój obskurny* pokój w małym apartamencie twoich rodziców, to – to nie jest blisko, nigdzie w pobliżu domu.
Tęsknię za moim pokojem, tęsknię za dźwiękiem ruch ulicznego, przytłumionymi klaksonami, syrenami, stałą paplaniną ludzi i bałaganem na drogach. Tęsknię za wspinaczkami po schodach pożarowych i poręczach, patrzeniem na rzędy wieżowców i jasnych świateł malejących w oddali, zjadanymi przez nocne cienie złotymi kropkami, które były rozrzucone po niebie. Tęsknię za zimnym nocnym powietrzem, otulającym moją twarz, które nie dawało mi poczucia komfortu, ale trzymało ciepło powoli zabierane przez nocny wiatr.
Teraz otulałam siebie bardziej w celu komfortu, wiedząc, że nie jestem sama, zapominając, że jestem tysiące kilometrów od domu i wciąż próbując utrzymać ciepło na swoim ciele. Tym razem nie zostało zabrane przez nocny wiatry, zostało zabrane przez Zayn’a, samego Zayn’a Malik’a, którego obraz znów pojawił się w mojej głowie…
Samochód całkowicie się zatrzymał, usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczyków, po czym wszystko ucichło, nie patrząc usłyszałam dźwięk odpinanego pasa, po czym drzwi zostały otwarte mocnym pchnięciem. Wciąż jest wkurzony. Nie rozmawiał ze mną od naszej ‘rozmowy’ przed klubem, i wiem, dlaczego, myślę…
Zatrzymał się, drzwi były otwarte, ale on nie wysiadł ze swojego fotela. Znalazłam w sobie całą swoja siłę by nie spojrzeć w górę, nie by zobaczyć, co zatrzymuje go przed wyjściem i zatrzaskujących się za nim drzwiami, wciąż patrzyłam w dół na swoje splecione palce czekając na jego kolejną reakcję.
Usłyszałam przesunięcie się fotela. Wyszedł. Głośno westchnęłam prosto w dół czarnego skórzanego siedzenia, pieprz mnie! Co ja do cholery zrobiłam, że na to zasłużyłam?
Otwarłam drzwi i ostrożnie wysiadłam na zewnątrz. Jasna cholera, próbowałam utrzymać równowagę. Małymi krokami ruszyłam, ostrożnie otwarłam duże główne drzwi i weszłam do środka przez małą szczelinę.
Kurwa, jest ciemno i nic nie widzę. Szłam przez przedpokój słysząc echo moich kroków. Położyłam rękę na i chwyciłam się mocno poręczy podczas pierwszego kroku, potem drugiego, a potem trzeciego, trzymając się tak mocno by nie spaść na twarz z powrotem w dół schodów. Jezu to miejsce jest przerażające w ciemności. Przerywając ciszę usłyszałam głębokie, stłumione burczenie dobiegające z mojego brzucha. – Jasna cholera, nic dzisiaj nie jadłam, a zasada numer jeden z alkoholem- zawsze jedz, kiedy pijesz.
Szybko się odwróciłam i ruszyłam w dół schodów. Zayn najprawdopodobniej nieprzytomnie śpi w swoim pokoju, więc równie dobrze mogę sobie pozwolić na przekąskę. Ruszyłam przedpokojem kierując się do salonu. Światło w kuchni nadal było włączone, musiał zapomnieć go wyłączyć. Idąc na stoliku do kawy w salonie zobaczyłam dwie krystalicznie czyste szklanki, z jak zakładam wódkom z ostatniej nocy. Przeszłam przez drzwi i tak szybko jak odwróciłam się do szafki kuchennej głośne uderzenie, które przebiło nieruchome powietrze spowodowało, że podskoczyłam. To nie ja. Niczego nie dotykałam. Pochodziło z drugiej strony szafki.
Odzyskałam równowagę i spojrzałam w górę, myliłam się, Zayn nie spał w swoim łóżku, nie, on stał tuz przede mną.
- Ja pierdole! Wystraszyłaś mnie!
Musiałam się powstrzymać od śmiechu faktem, że przestraszyłam go. Zamiast tego stałam tam nic nie mówiąc, patrząc na rozbite kawałki szkła rozsianych na podłodze.
- Przepraszam – powiedziałam to najciszej jak potrafiłam, patrząc w dół szafki.
- Nieważne – schylił się zbierając duże kawałki, a resztę z miotnął w róg.
Zaraz, dlaczego ja kurwa przepraszam?
- Aktualnie nie. Nie przepraszam.
Spojrzał w górę przeszywającym spojrzeniem.
- To nie moja wina, ja tego nie upuściłam – wzruszyłam ramionami. Dlaczego do cholery powinnam powiedzieć przepraszam?
- Pieprzyc to! Nie obchodzi mnie to, czy przepraszasz, czy nie. Masz posprzątać to gówno rano.
- Co?! – zadrwiłam.
- Słyszałaś mnie – powiedział.
- Dlaczego mam to posprzątać?
- Ponieważ to jest mój dom. – nie mówiąc nic więcej odwrócił się plecami do mnie wyjmując kolejną czystą szklankę z białej szafki.
- Oh, bądź ostrożny, nie upuść tej też. – powiedziałam to z sarkazmem.
Spojrzał w górę mrużąc oczy, a następnie oblizał usta.
- Cóż, jeśli to zrobię, będziesz musiała to posprzątać – boże, nienawidzę go.
- Cóż, nie licz na to.
- Musisz.
- Musze, co? – co kurwa?
- Zrobić to, co powiedziałem. – ha o boże
- Dlaczego jesteś takim dupkiem?
- Dlaczego jesteś taką dziwką? – jego wzrok przeniósł się ze szklanki, którą trzymał w obu dłoniach na mnie, obserwując moja reakcję, jakbym miała mu odpowiedzieć.
- Co ty kurwa powiedziałeś?
Powiedziałam powoli, przyciskając obie ręce do szafki. Gdy pochyliłam się do przodu byłam bliżej jego małego uśmieszku samozadowolenia, który znajdował się na jego zarozumiałej twarzy.
Zmrużonymi oczami obserwował mnie jakbym była jakimś dzikim zwierzęciem szykującym się do ataku, na szczęście dla jego dobra między nami jest szafka.
- Widziałem, w jaki sposób do niego mówiłaś – jego głos był niski i wymuszony. Ociekający kwasem.
- Nie jesteś dobra w niczym. Wiesz, chociaż jak miał na imię?
Co kurwa? – Nie wiesz, o czym ty kurwa mówisz! – cofnęłam się. Nie jestem już głodna.
- Wiem dokładnie, o czym mówię. – jego głos był niebezpiecznie cichy, a jego ręce były w tej samej pozycji, co moje chwile temu. Mocno przyciśnięte do szafki.
- Jaki jest kurwa twój problem Zayn?
- Ty jesteś moim pieprzonym problemem. – jego głos był zimny i wciąż cichy.
- Nienawidzę Cię. – powiedziałam cicho - Nie czekaj. Kurewsko tobą gardzę. – to wszystko.
- Masz kurwa wszystko Zayn. Wszystko. – wyrzuciłam ręce wskazując w stronę przepychu w pokoju.
- I cały czas zachowujesz się jak rozpieszczony pieprzony dzieciak. Ty, ze wszystkich ludzi, jakich kiedykolwiek spotkałam, jesteś kurwa jednym z najbardziej egoistycznych, ignoranckich i najzimniejszych.
Patrzyłam na jego twarz, która ze wściekłego wyrazu twarzy zmieniała się, na co, smutny, przygnębiony? Nie wiem, ale wkurzył mnie, więc nie obchodzi mnie to. Wróciłam do spokojnego tonu i kontynuowałam:
- I wiesz, co Zayn? Naprawdę żal mi Ciebie, bo nie jesteś facetem, nie, jesteś tylko samotnym chłopcem, który nie czuje miłości od nikogo, więc wychodzisz i pieprzysz każdy tyłek, jaki spotkasz.
Ja pierdolę, Tori.
- I po całej tej sławie, pieniądzach, wracasz do pustego domu i uświadamiasz sobie, uświadamiasz sobie jak twoje życie jest do dupy.
Dobra, wystarczy – on pieprzy to
- I dlatego tu jestem, ze względu na twoje głupie decyzje. Więc nie pomyśl nawet przez sekundę, że robisz mi przyjemność zabierając mnie do twojego domu. I nie waż się kurwa nazywać mnie dziwką!
Wyluzuj.
- Nienawidzę Cię, i wolałabym być wszędzie byle nie Tobą!
Zamknęłam oczy, odzyskując normalny oddech. Coś we mnie puściło. Zebrałam wszystkie walki i uczucia, jakie miałam i wyrzuciłam je na niego.
Wciąż nic nie powiedział, otwarłam oczy, spojrzałam na niego, a on nawet na mnie nie patrzył, zamiast tego patrzył na ławkę. Prze ułamek sekundy przeszło mnie poczucie winy. Może posunęłam się za daleko?
W końcu podniósł głowę patrząc mi w czy. Tym razem nie ze złością w oczach, nie, tylko smutkiem. Nie wyglądał jak Zayn, do którego się przyzwyczaiłam, nie, wyglądał jak mały smutny chłopiec – Zayn, przepraszam
Nie chcąc patrzeć na jego twarz spojrzałam w dół na szafkę.
- To czujesz?
Spojrzałam w górę, a jego twarz była zimna i spokojna.
Następnie odwrócił się i wyszedł przechodząc obok szafki, przez drzwi od salonu. Zniknął mi z oczu, po czym usłyszałam trzask głównych drzwi i dźwięk odjeżdżającego samochodu. Zostawił mnie samą w półmroku w kuchni.

Tori, myślę, że powiedziałaś trochę za dużo.

******
No to 16 rozdział ;)
mam nadzieję, że tłumaczenie jest ok. Za jakiekolwiek błędy przepraszam.
Proszę, komentujcie. To naprawdę motywuje ;)
+ kolejny rozdzial pojawi się w niedzielę wieczorem lub w poniedziałek, ponieważ nie będzie mnie w weekend w domu. Chyba, że druga tłumaczka doda ;)
@ahmyMalik

8 komentarzy:

  1. Super, ale to : "jego wzrok nie jest skierowany na mnie, nawet na mnie nie patrzył"
    Trochę nie wyszło ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, mnie samej to nie pasowało. Ale zapomniałam poprawić bo zależało mi żeby szybko dodać ten rozdział.

      Usuń
  2. Niesamowity :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaale sie ciesze , że Tori wygarnęła wszystko Malikowi!! Nawet nie jest mi go ani trochę żal. Niech wie, jak jest postrzegany. A co!
    Czekam na następny!
    Looove, xoxo

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że druga tłumaczka doda, bo nie wytrzymam do poniedziałku. Ciesze sie, że Tori w końcu się odważyła i wyrzuciła z siebie wszystkie myśli i emocje. Oby Zayn w końcu przejrzał na oczy i nie mogę się doczekać aż w końcu coś zacznie iskrzyć między nimi, bo zapewne tak będzie ;3 Pozdrawiam, Ola xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale Tori mu pojechała. Ale w końcu powiedziała prawdę i może coś mu się uświadomi. Czekam niecierpliwie na następny rozdział :)/ @AwwMyIan

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham te opowiadanie! Świetne tłumaczenie, czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń