niedziela, 21 lipca 2013

17 - JUST TELL ME YOU HATE ME

Obudziłam się w półmroku, tworzonym przez blade światło wydobywające się spod mojej zasłony. Mrużąc oczy rozejrzałam się po pokoju próbując dowiedzieć się gdzie jestem. Rozglądałam się w około by rozpoznać znajome przedmioty. Jestem w moim pokoju, – ale nie wiem jak się tu znalazłam. Ostatnia rzeczą, jaka pamiętam jest…
Podniosłam ręce i mocno pocierałam nimi głowę próbując bezsilnie ukoić ból głowy. Westchnęłam głośno, gdy wspomnienia ostatniej nocy zaczęły odtwarzać się w moich myślach. Wtedy zaczęłam odczuwać ból w żołądku i powoli mój mózg zaczął wybudzać się ze śpiączki.
Po pierwsze – spotkałaś Anthony’ego, przyjaciela Zayn’a, który jako jedyny potrafi go uspokoić jego nastoletnie wahania nastroju.
Po drugie wpadłaś na Adama – Aron’a, to znaczy Aron’a na miłość boską. Wypiłaś drinka, lub dwa, ewentualnie sześć, a potem… Zayn
Tym razem zaczęłam głośno jęczeć chwytając poduszkę i przykładając ją do twarzy. Dobra, nie poddawaj się…
Oh, tak. Potem był straszny korytarz, a potem znów Zayn…
„Moja” – Jezus Chrystus, i tam znów to słowo.
Odrzuciłam poduszkę z dala od twarzy i usiadłam trochę za szybko. Oh kurwa no tak – kac. Położyłam się z powrotem, by niewiarygodny ból kumulujący się w mojej głowie nie wybuchnął.
Ok., więc Zayn trochę się wkurzył – nie poddawaj się, jedź dalej – potem zaciągnął mnie jakbym była irytującym małym dzieckiem, które nie dostało swoich ulubionych płatków z super marketu…. Następnie przeszłam furię, o mało nie upadałam na twarz drugi raz tamtej nocy a później Ant przyszedł.
Uśmiechnęłam się na myśl o twarzy Anthony’ego, która pojawiła mi się przed oczami, jego uśmiech jest cholernie zaraźliwy, następnie jazda samochodem a potem…
O kurwa, potem byliśmy w domu – teraz pamiętam, „ nienawidzę Cię” o boże Tori – „ nie czekaj, kurewsko tobą gardzę” – masz naprawdę przejebane tym razem.
Fala żalu rozprzestrzeniła się po mnie jak moja rozmowa z Zayn’em stała się bardziej rzeczywista, a potem było już tylko echo i trzask głównych drzwi. On wyjechał. Gdzie do choler on teraz jest? Wciąż tu siedzę. Jest on tu?
Spychając z siebie koc, usiadłam na skraju łóżka huśtając nogami, po czym wstałam. W mojej głowie wciąż pulsowało, moje gardło było spragnione dużej szklanki zimnej wody. Weszłam do łazienki i obejrzałam swoje ciało.
Brak dżinsów? Jednak nadal mam na sobie swój biały top, który miałam zeszłej nocy. Ok., więc pamiętam wszystko, ale nie mogę sobie przypomnieć rozbierania się, kładzenia do łóżka, a nawet zasłonięcia zasłon – przysięgam, zaczęłam później oglądać TV – cóż to nie ma znaczenia.
Po wzięciu prysznica, próbując zmyć wczorajsze wydarzenia, które miały miejsce wczoraj w nocy. Włożyłam coś na siebie i wyszłam z pokoju w poszukiwaniu czegoś, co zakończy dudnienie w moim żołądku.
Robiąc małe kroki zeszłam po schodach, przeszłam przez przedpokój do salonu – telewizor był włączony. Musiałam zostawić go włączonego zeszłej nocy.
Podeszłam do małego szklanego stoliku do kawy ustawionym w środku jadalni. To dziwne, szklanek, które jeszcze wczoraj w nocy tam stały nie ma. Pochylając się, aby chwycić pilota usłyszałam lekki szept z kuchni:
- Oglądam to.
Zatrzymałam się i wyprostowałam, odwracając trochę za szybko – Zayn tu jest i odwrócony do mnie plecami.
Patrzyłam jak przeszukuję szafkę, w celu znalezienia czystej szklanki. Wspomnienia wczorajszej nocy uderzyły mnie w głowę.
- Nie zamierzasz pic teraz drinka tak? – wyrwało mi się.
- Proszę Cię, nie jestem alkoholikiem. – odpowiedział jakby trochę pod nosem wciąż odwrócony do mnie tyłem.
Spójrz na mnie, boże, potrzebuje odpowiedzi – moja podświadomość krzyczała na niego, kiedy on przeszukiwał lodówkę, po – co? – sok. Ok, nie chciałam, aby sytuacja stała się niewygodna, więc zaczynałam się wycofywać z powrotem do holu, jednak jego głos przerwał moją czynność:
- Więc, dobrze się wczoraj bawiłaś huh?
Odwróciłam się i zobaczyłam go stojącego na szafce patrzącego prosto na mnie:
- Ah, chyba… - moja ręka powędrowała do mojego karku zanim się lekko odwróciłam.
- Leżałaś na kanapie, kiedy wróciłem do domu.
Jak tylko skończył odwróciłam się, i z szeroko otwartymi oczami patrzyłam na niego.
- Zasnęłam na kanapie? – jak?
- Tak, no wiesz, jesteś bardzo lekka. To było jak niesienie kija. – tym razem zamiast patrzeć na mnie szukał czegoś w szafce, czego? Jedzenia?
- Czekaj, zaniosłeś mnie do mojego pokoju? – nie mogłam ukryć zakłopotania w moim głosie.
Przestał robić to, co robił i odwrócił się by spojrzeć na mnie, jakby był również nieco zakłopotany.
- Tak, nie chciałem, żebyś zwymiotowała na mojej kanapie. – odwrócił się i znów zaczął szukać jedzenia.
 Spojrzałam na ziemię, próbując przypomnieć sobie cokolwiek, ale nie mogłam. O boże:
- Moje spodnie.
Cholera powiedziałam to na glos?
- To znaczy… nie miałam na sobie spodni, gdy się obudziłam. – dlaczego do cholery mu to mówię? Zarumieniłam się nie mając na to wpływu.
- Więc… ah. – czekaj, on jest zakłopotany? – Więc wyglądały na bardzo obcisłe i jestem zaskoczony, że nogi Ci nie odpadły pod koniec nocy. – zrobił pauzę nadal na mnie nie patrząc.
- I dodatkowo, skoro pieprze każdy tyłek, jaki spotkam wiem jak ściągnąć dziewczynie spodnie bez patrzenia. – groźnie się spojrzał.
Jego słowa uderzyły we mnie. Kurwa, naprawdę to powiedziałam?
- Przepraszam. – mój głos był lekko postrzępiony.
Machnął ręka w powietrzu.
- Nie obchodzi mnie to. Rób, co lubisz. Jesteś dorosła. Nie jestem odpowiedzialny za twoje spożycie alkoholu.
- Nie, to za to, co powiedziałam wczoraj w nocy. Przepraszam.
Jak tylko skończyłam, grymas zniknął, a jego twarz zalała się bólem jakby recytował każe słowo, które wczoraj do niego powiedziałam. Boże to zabolało go tak bardzo? Jesteś Zayn pieprzony Malik na litość boską. Jesteś tak zły jak bad boy, którego nie obchodzi pieprzenie innych.
- To nie ma znaczenia. – odwrócił się, patrząc przez szafkę – tam nic nie ma. Dowiedziałam się o tym wczoraj.
- Która jest godzina? – jego głos mnie zaskoczył.
Podniosłam swój nadgarstek obserwując zegarek.
- Uh, 12:23. – jasna cholera jak ja długo spałam.
Znów przestał przeszukiwać szafki, patrząc na mnie.
- Więc, nie mamy żadnego pieprzonego jedzenia, więc uh… chcesz dostać obiad?
Co jest kurwa.
- Tak, jasne. – co do cholery miałam powiedzieć? Nie, pierdol się, nienawidzę Cię?
- Ok., pośpiesz się, i idź przebrać. Jestem cholernie głodny. – potem odwrócił się gwałtownie chwytając klucze, przechodząc obok szafki i wchodząc do salonu.

Uh, oto Zayn, którego znam.

******
Jest rozdział ;)
za wszelkie błędy przepraszam.
PROSZĘ komentujcie, nawet nie wiecie jak kilka miłych  słów motywuje i poprawia nastrój! 
+ jeśli macie twittera  podajcie nazwę w komentarzu jeśli chcecie być informowane ;)
Mam nadzieję, że rozdział się podoba ;)
@ahmyMalik
następny rozdział przewiduję na wtorek lub środę.

4 komentarze:

  1. Jezuuu , kocham tego blogaa <333
    Oby Zayn niedługo stał sie normalnyy :3
    Czekam na następny c:
    Marti :D xd

    OdpowiedzUsuń
  2. @Zwariowaana to mój twitter :D A bloga czytam od początku i jest supeeer <3 Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga, jest wspaniały :) Czekam na nowy rozdział :) / @AwwMyIan

    OdpowiedzUsuń
  4. jest super, nie mogę się doczekać nowego rozdziału. tłumaczysz świetnie! ;*

    OdpowiedzUsuń