Jest ciepła sobota i właśnie ten dzisiejszy dzień postanowiłaś
spędzić tylko z Louisem. Więc wstałaś wcześnie rano nie budząc go i zeszłaś do
kuchni. Wstawiłaś mleko i zaczęłaś robić kanapki. Ułożyłaś je na tacy a obok
nich kubek z kakałem i ruszyłaś w stronę ukochanego.
Aby wejść musiałaś kopnąć lekko drzwi gdyż nie miałaś ani jednej
ręki wolnej. Po cichu weszłaś i położyłaś tacę na stoliczku nocnym. Chciałaś
już się podnieść, ale coś cię zatrzymało. Odwróciłaś się i zauważyłaś jak Lou
trzyma cię za udo.
L: Dzień dobry misiaczku. *całuje cię*
T: No witam śpioszku.
L: Ty już na nogach ?
T: Tak, zrobiłam Ci Śniadanko. Proszę *podajesz mu tace*
L: Oo dziękuję. A to z jakiejś okazji czy o czymś
zapomniałem ?
T: Hahaha nie głuptasie bez okazji. Po prostu chciałam ci
zrobić śniadanie. Tylko tyle. A co nie podoba ci się? Jak nie to mogę sama
sobie je zjeść…
L: Ojj nie nie nie. Bardzo mi się podoba i nawet ci go nie
oddam, bo ładnie pachnie.
T: Haha. Jedz już, bo ci wystygnie kakao. Smacznego
L: Dziękuję.
Louis zabrał się za zajadanie a ty w tym czasie poszłaś się
ogarnąć do łazienki. Rozebrałaś się i weszłaś pod prysznic. Właśnie teraz stoisz
sama w wielkim szklanym pomieszczeniu i czujesz jak opadają na ciebie kropelki
ciepłej wody. Czujesz się wspaniale. Ale coś ci nagle przerywa ten spokój,
ponieważ czujesz na sobie chłodne męskie ręce, które bezwładnie wędrują po
twoim ciele i przyprawiają cię o miły dreszcz. Tak to były ręce twojego
ukochanego Louisa. Tęskniłaś za nim i długo Czekałaś na ten moment, ponieważ
nie miał on dla ciebie czasu gdyż nagrywali teledysk i więcej spędzał go z
chłopakami niż z tobą. Ale nie chciałaś się tym zadręczać myślami ani robić mu
o to jakiś wyrzutów tylko delektować się tą waszą wspólną chwilą, w której
istniejesz tylko ty i on.
L: Wreszcie jesteśmy sami. Tak bardzo się za tobą stęskniłem.
T: Lou kocie ja jeszcze bardziej.
Jego miękkie usta całowały twoją szyję a ręce masowały każdy
kawałek twojego ciała. Jego dotyk sprawiał, że twoje nogi robiły się jak z waty,
więc pomału opadałaś na dół, ale on był szybszy i cię podtrzymał. Odwróciłaś
się twarzą do niego. Patrzyłaś w jego cudowne oczy. Uwielbiałaś jak są takie
radosne. Dzisiaj ty chciałaś go uszczęśliwić, więc Zabrałaś się do pracy.
Zaczęłaś od jego ust, później schodziłaś coraz niżej i niżej aż doszłaś do jego
kolegi, który stał już na baczność. Wzięłaś go do ręki. Jeździłaś nim w górę i
w dół. Louis wydawał z ust jęki rozkoszy a ciebie to jeszcze bardziej
zmotywowało do pracy. Wsadziłaś go buzi. Ssałaś, całowałaś, pieściłaś. Robiłaś
z nim wszystko, co tylko potrafiłaś.
L: Kochanie teraz moja kolej – powiedział zasapanym głosem
Lou podnosząc cię do góry.
Swoje nogi oplotłaś wokół jego talii a po chwili przez niego
zostałaś przywarta mocno do ściany cały czas się całując.
L: Jesteś gotowa ?
T: Tak Lou proszę wejdź we mnie.
Louis jak prosiłaś tak zrobił. Wszedł w ciebie powoli, ale
za to jak. Jego ruchy w tobie były równomierne. Oboje wydawaliście krzyki
rozkoszy.
T: Już się zmęczyłeś ? Co tak wolno dopiero zaczęliśmy…
W tym momencie czułaś jak Lou przyśpiesza, szybciej i
szybciej. Od ostatnich twoich słów zrobił się taki dziki, ostry. Podobało ci
się to. Wpiłaś się w jego usta. Nie miałąś siły złapać oddechu ponieważ jego
pchnięcia wciąż robiły się szybsze.
L: A teraz ci się podoba ?
T: Louis Ja..ja zaraz
L: Jeszcze chwilę. Jeszcze moment poczekaj… Tylko kila
pchnięć
To były ostatnie pchnięcia, które dzieliły was od wielkiego
orgazmu. W końcu już nie mogłaś się powstrzymać i doszłaś a moment po tobie
doszedł Louis. Opuścił cię na dół z uśmiechem na twarzy. Staliście tak w
objęciach parę minut, aby wyrównać swoje oddechy.
L: Kochanie mówiłem abyś poczekała na mnie.
T: Ale kotek nie mogłam już…
L: Oj nie grzeczna dziewczynka. Chyba będę cię musiał ukarać
jeszcze wieczorem, bo już na razie mnie wykończyłaś rybko.
T: Ależ oczywiście już się nie mogę doczekać.
Wyszliście spod prysznica i zaczęliście się ubierać. Lou
wybiegł z łazienki, bo zadzwonił do niego telefon. Po kilku minutach przyszedł
z powrotem a ty w tym czasie się malowałaś.
T: Kocie tylko nie mów, że musisz gdzieś iść.
L: Tak ale z tobą.
T: Gdzie ?
L: Do mojej mamy. Musimy się zająć bliźniaczkami.
T: Ahaa no dobrze daj mi tylko 15 minut.
Chciałaś wyjść z łazienki, ale Louis cię przytrzymał i
powiedział:
L: Ale nie zapomnij że wieczorem będziesz moja *puścił ci
oczko*
T: Już się nie mogę doczekać
Pocałowałaś go i poszłaś na dół.
Tak, więc dzień udał wam się wspaniale A wieczorem Lou jak
obiecał tak zrobił. Ukarał cię na swój sposób. To była cudowna Sobota dla
ciebie i dla niego.
Mrrrr...:*
OdpowiedzUsuń